sobota, 26 stycznia 2019

Wahadło Foucaulta potwierdza Niebocentryzm.

                                                                                                                                              26. 01. 2019.

https://niebocentryzm.blogspot.com/2019/01/wahado-foucaulta-potwierdza.html


                   
                        Spis treści.

        1. Wahadło Foucaulta.
        2. Wahadło Foucaulta potwierdza bezruch Ziemi.
        3. Wahadło Foucaulta potwierdza Niebocentryzm.

                     1. Wahadło Foucaulta.

      Teoria heliocentryczna bardzo dobrze tłumaczyła prawie wszystkie obserwowane zjawiska astronomiczne. Nie proponowała jednak żadnego logicznego dowodu potrafiącego potwierdzić ruch obrotowy Ziemi wokół własnej osi. Dlatego powiązanie ruchu wahadła z obrotem Ziemi było zbawienne dla tej teorii. Dokonał tego francuski uczony Jeana Foucault  w roku 1851.
Pokaz ten zakończył się jednak wielkim skandalem, ponieważ okazało się, że uczony dołączył do wahadła ukr- yty dyskretnie w górnej części mechanizm nadający mu pożądany ruch poprzeczny.
 Można w tym momencie  postawić sobie pytanie, dla-
czego to uczynił, skoro zjawisko jest tak oczywiste?
Działanie wahadła polega na tym, że w trakcie swojego wahania zmienia się jego płaszczyzna drgań. Wywołane jest to powstawaniem siły Coriolisa, która skierowana jest poprzecznie do poruszającej się masy.
Warunkiem zaistnienia takiego efektu jest zawieszenie kilkadziesiąt kilogramowego ciężarka na długiej linie, mierzącej parę dziesiątek metrów.
Oponenci powiązania siły Coriolisa pojawiającej się w wahadle z obrotem planety udowadniają, iż wahadło, które oscyluje swobodnie, bez żadnego wspomagania wykonuje wszystkie możliwe ruchy.
Obecnie dla pokazów publicznych do napędu wahadła wykorzystuje się oddziaływanie pola elektromagnetycznego na ciężarek. Pozwala to uzyskać pożądany przez konstruktorów efekt, niezgodny ze stanem faktycznym.
Drugim dodatkowym elementem ograniczającym swobodę drgań wahadła jest pierścień Charona. Umieszcza
się go w górnej części tak, aby ograniczał amplitudę drgań i nie pozwalał na powstawanie drgań o kształcie eliptycznym.
W dobie lotów kosmicznych dowód ten powinien stracić swoje znaczenie. Dla wątpiących loty na orbitę również są niewiarygodne i podlegające manipulacji.
Tak naprawdę, takim sceptycyzmem powinien chara-kteryzować się każdy uczony. W nauce nie powinna obowiązywać  zasada wiary, lecz niepodważalny dowód.

      Siła Coriolisa jest to iloczyn masy i przyspieszenia    Coriolisa.

                         F = mac
                                  ac = 2( ω v )
    w – prędkość kątowa układu (1/s )
     v – prędkość liniowa masy  (m/s )

Przyśpieszenie jest iloczynem wektorowym, którym wszystkie wartości są wektorami wzajemnie do siebie prostopadłymi.
      Pierwsza wątpliwość pojawia się w momencie, kiedy
uświadomimy sobie, iż wahadło w polu grawitacyjnym nie porusza się z prędkością v, lecz z przyśpieszenie ziemskim g. Ruch ze stałą prędkością jest ruchem inercyjnym, a z przyspieszeniem nie inercyjnym. Dla pierwszego obowiązują zasady dynamiki Newtona, a dla drugiego nie. Obliczanie chwilowych wartości prędkości i podstawianie ich do wzoru nie jest chyba najszczęśliwszym rozwiązaniem.
     Na temat samego wahadła Foucaulta można by toczyć niekończące się spory, które nie wnoszą niczego nowego do dysputy. Należy również pamiętać, iż w nauce  zręczny teoretyk potrafi z wdziękiem udowodnić każdą tezę.
Smutną rzeczą jest, iż od połowy 19 wieku aż do czasów współczesnych, nikt nie zaproponował metody weryfikującej działanie samego wahadła.

     2.Wahadło Foucaulta potwierdza bezruch Ziemi.

      Jednak nie będę przedstawiał sposobów weryfikacji
działania samego wahadła, lecz odniosę się jedynie do zjawiska, które powinno zostać odnotowane w jego działaniu. Jest nim występowanie siły odśrodkowej wywołanej obrotem planety wokół własnej osi.

        Parametry wahadła.

         48052– szerokość geograficzna Paryża
         28 kg – masa ciężarka
         67 m – długość liny
          6 m – długość półosi dużej
          0,84 mm – długość półosi małej       
          16.4 s – czas trwania jednego pełnego wahnięcia.

Przedstawiłem powyżej główne wartości, które charakt-teryzują wahadło zawieszone w Panteonie w Paryżu.
Jedna z nich potwierdza brak ruchu obrotowego Ziemi.
Jest nią długość półosi dużej wynosząca 6 m.
Łatwo dopatrzyć się w tym co stwierdziłem brak eleme-ntarnej logiki, ponieważ utwierdzone przez ponad półtora wieku przekonanie przeczy mojej tezie.
Wartość 0,84 mm, która charakteryzuje półoś małą jest odchyleniem toru wahadła od linii prostej, spowodowane przez działanie siły Coriolisa wywołanej ruchem obrotowym planety.
W obecnie obowiązującym układzie heliocentrycznym nie można rozwiązać tej sprzeczności.
Nie zamierzam z tego powodu zaprzeczać istnieniu siły Coriolisa, lecz muszę także zwrócić uwagę na brak w
przeprowadzanych doświadczeniach zauważalnych skutków spowodowanych działaniem siły odśrodkowej.
Nie są one wcale mniejsze od siły Coriolisa , a wręcz przeciwnie, znacznie większe.
Podanie stałej wartości dłuższej półosi potwierdza fakt, iż na przemieszczającą się masę nie działa żadne inne przyspieszenie.
Przyspieszenie odśrodkowe wywołane ruchem obrotowym Ziemi wynosi w Paryżu 0,0221 m/s2
Nie będę starał się przedstawić w tym opracowaniu obliczonych wartości dotyczących różnej długości półosi długiej w zależności od kierunku w jakim wychylimy ciężarek wahadła.
W nauce obecnie wykonuje się zbyt mało doświadczeń, uważając, iż dobra teoria jest wystarczającym dowodem.

      Kiedy wychylimy wahadło w kierunku wschodnim lub zachodnim, a następnie zwolnimy je, to pod wpływem siły grawitacji zacznie się ono poruszać w kierunku punktu równowagi. Po jego przekroczeniu, oddali się na
taką samą wysokość na jaką zostało pierwotnie wychylone. Na skutek jednakowej wysokości uniesienia ciężarka, długości obu półosi będą jednakowe.
Wynik taki nie świadczy wcale , iż nie istnieje siła odśrodkowa na Ziemi, lecz jedynie, że jest ona skierowana prostopadle do kierunku ruchu wahadła.
Wartość obu wychyleń wyniesie 6 metrów.
Wynik jest zgodny z tym co prezentują oficjalne pomiary.

      Podczas odchylenia obciążnika o 6 m. w kierunku północnym, czyli w stronę osi obrotu Ziemi, to po jego swobodnym puszczeniu, rozpocznie się on przemieszczać pod wpływem siły grawitacji w kierunku punktu równowagi. Oprócz grawitacji na jego prędkość wpływ będzie posiadało przyspieszenie ośrodkowe skierowane zgodnie z wektorem jego prędkości. To dodatkowe przyśpieszenie zwiększy jego energię kinetyczną.
Na skutek tego ciężarek wzniesie się na większą wysokość niźli tą, którą posiadał w chwili rozpoczęcia ruchu.
Spowoduje to wydłużenie półosi dłuższej powyżej 6 m.
 Wynik taki nie jest zgodny z oficjalnym opisem.

     Ostatni pomiar będzie polegał na wychyleniu ciężaru w kierunku południowym także o 6 metrów. W tym przypadku wektor jego ruchu będzie skierowany przeciwnie do wektora działania siły odśrodkowej planety.
Pojawi się efekt hamowania. Skutkiem takiego układu prędkości nastąpi spadek energii kinetycznej masy.
Spowoduje to, iż nie dotrze ona tą wysokość z jaką rozpoczynała ruch. Długość drugiej półosi będzie mniejsza od wymaganych 6 metrów.
Nie jest również ujęte w opisach doświadczenia.

Wahadło działa w sposób ciągły, bez widocznych podziałów na wyróżnione wcześniej kierunki. W czasie jego drgania długości osi powinny płynnie zmieniać długości w zależności od kierunku w którym przemieszcza się masa. Precyzyjny pomiar powinien wykazać zmiany długości osi długich. Nie sądzę, aby żaden z obserwatorów bez mała 300 takich urządzeń rozmieszczonych na całej ziemi, nie spostrzegł, że wychylenia ciężarka nie są jednakowe.
      W zaistniałej sytuacji fizycy powinni się natychmiast zmobilizować i zademonstrować pokaz, który obali moją tezę.
Śmiem przypuszczać, iż odkrycie różnego wychylania się wahadła Foucaulta byłoby bardziej wiarygodnym dowodem na ruch obrotowy Ziemi, niż chimeryczne działanie siły Coriolisa.

     3. Wahadło Foucaulta potwierdza Niebocentryzm.

      Po postawieni u tak rewolucyjnego twierdzenia po-winienem się nieco odnieść do jego istoty.
Teoria ta głosi, że zamieszkujemy wnętrze planety. Jej promień wewnętrzny wynosi  6371 km. 
Nad jej powierzchnią w odległości 100 km. rozpostarta jest szklana powłoka zwana szkłem nieba. Jej grubość wynosi kilka kilometrów. W odległości 3000 km od powierzchni planety usytuowane jest obrotowe niebo, które wraz ze szkłem nieba obraca się dookoła ziemi.
W obrotowym niebie istnieje Pałac Najwyższego, w któ-ym mieszka Pan Bóg.
Obrotowe niebo posiada średnicę 6000 km.
Słońce i Księżyc , a także planety krążą po orbitach usytuowanych pomiędzy Ziemią a szkłem nieba.
Cały Nieboskłon wyświetlany jest z obrotowego nieba na szkło nieba.
Grubość skorupy ziemskiej otaczającej puste wnętrze wynosi  około 900 km.

     Postawienie tezy o zgodności  wskazań wahadła Foucaulta z istnieniem Niebocentryzmu, wcale nie wynika   tylko z mojej sympatii do tej teorii.
Nie można przecież zaprzeczyć istnienia siły Coriolisa i jej oddziaływania na wahający się obciążnik.
Teoria Ptolemeusza, jak i również Teoria Płaskiej Ziemi
wykluczają istnienie obrotu globu wokół własnej osi.
Dramatyczne wykluczenie Teorii Heliocentrycznej nie pozostawia nam innego wyboru jak skłonić się do Teorii Niebocentryzmu.
W przypadku pojawienia się innej, doskonalszej i uczci-wszej, bez żadnych skrupułów powinniśmy ją  skonfrontować z rzeczywistością.
      Ponieważ nie można zaprzeczyć istnienia siły Coriolisa na naszej planecie, a jej obrót wokół własnej osi został wykluczony, to powinniśmy rozpocząć poszukiwanie innego jej źródła.
Niebocentryzm umieszcza nad powierzchnią ziemi obrotowe niebo i obrotowe szkło nieba. Wyznacza dla nich
funkcję wyświetlania Nieboskłonu nad naszymi głowami.
Wyobraźmy sobie powierzchnię całej planety, która jest nieruchoma. Czekałby ją przykry los, ponieważ stałaby się ona nieprzyzwoicie statyczna. Stan taki skutkowałby ogromnym zredukowaniem różnorodności warunków fizycznych na jej powierzchni. Stałaby się ona uboga w różnorodne formy życia jak również w zjawiska pogodowe.
Dlatego przypuszczam, iż obrotowe niebo oraz szkło nieba posiadają jeszcze jedną funkcję.
Ponieważ posiadają jakąś masę i wykonują ruch obrotowy, to oddziaływają na powierzchnię Ziemi pewnymi siłami. My odbieramy ten wpływ jako działanie siły Coriolisa na drgające wahadło, przemieszczające się po powierzchni planety masy powietrza, czy też wody rzek i prądy oceanów.
Nie wykluczam, iż mogą to być niewielkie fale grawita-cyjne. 

Drugim aspektem związanym z tym zjawiskiem jest charakter tego oddziaływania. Nie może ono być jednostajne i powtarzalne w czasie, ponieważ spowodowałoby to harmonizację zjawisk na planecie, czyli ich nadmierne uporządkowanie.

Obserwacje pogody, powstawanie wiatrów i huraganów wymykają się jakimkolwiek próbom ich matematycznego opisu.
Podobnym rezultatem kończą się działania zmierzające do opisu i przewidywania ruchu swobodnego wahadła Foucaulta.
Brak tego rezultatu jest kolejnym dowodem na zgodność
Teorii Niebocentrycznej z obserwacją.
 
Obrotowe niebo i szkło nieba obracają się zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Potwierdzeniem tego jest ruch Nieboskłonu.
W taki sam sposób przemieszcza się płaszczyzna wahań ciężarka wahadła Foucaulta w przestrzeni.
Istnieje tu pełna zgodność Teorii Niebocentrycznej z obserwacją. Potwierdza ona występowanie siły Coriolisa jak również brak siły odśrodkowej wynikający z obrotu planety wokół własnej osi.
W Teorii Heliocentrycznej obrót płaszczyzny drgań ciężarka był zgodny z kierunkiem obrotu Ziemi wokół własnej osi, lecz nie potwierdzał jej obrotu istnieniem siły odśrodkowej będącej efektem tegoż obrotu.
      Opracowanie to jest rozwinięciem tezy przedstawionej w pracy zatytułowanej „ Heliocentryzm kosmicznym oszustwem’’.

93 komentarze:

  1. Wkleje również tu, licze że pan jest poważnym człowiekiem i nie bawi się w tanie sztuczki usuwania niewygodnych komentarzy:

    Myli się pan, Ziemia nie musi wtedy wykonywać żadnego dodatkowego ruchu co widać doskonale na załączonym filmie. Niech się pan do niego odniesie. Proszę mi na nim wskazać ten "dodatkowy ruch"

    https://www.youtube.com/watch?v=9n04SEzuvXo

    Jedyne widoczne ruchy poza precesją jakie wykonuje na nim Ziemia to ruch obrotowy wokół własnej osi oraz ruch orbitalny wokół Słońca. Przypominam że Polaris znajduje się około 430 lat świetlnych od Ziemi, jest to gigantyczna odległość w porównaniu do rozmiarów układu słonecznego (to jest aż 27193630 x więcej niż odległość Ziemi od Słońca!!!, światło tą drogę pokonuje 430 lat!) I dlatego mikroskopijne różnice w położeniu Polaris spowodowane ruchem Ziemi wokół Słońca są gołym okiem niezauważalne. Nikt przecież nie twierdzi że oś Ziemi jest perfekcyjnie wycelowana w Polaris. Dlatego właśnie że jest ona tak daleko oś ziemi nie musi zmieniać położenia żeby nadal być wycelowaną w jej kierunku. Pan sobie zdaje sprawę z rozmiarów wszechświata? Niech sobie pan zbuduje banalnie prosty model z monety jako słońca i zapałki jako pochylonej osi Ziemi. Niech pan wyceluje zapałkę w jakiś odległy obiekt i zasymuluje ruch Ziemi wokół Słońca to się pan naocznie przekona że zapałka nie musi wcale zmieniać swojego kąta aby być wycelowaną w stronę odległego obiektu. Przy takiej ogromnej różnicy odległości zmiana położenia Ziemi wokół Słońca jest w zasadzie bez znaczenia dla położenia gwiazdy polarnej na niebie. Przecież to banalnie proste. Jeżeli na tym modelu promień ziemskiej orbity będzie wynosił 1 metr to żeby zachowac proporcje to obiekt udający Polaris musiałby się znajdować w odległości ponad 27000(!) km. Teraz niech mi pan odpowie czy przy takiej dysproporcji w jakikolwiek zauważalny sposób zmieni sie pozorna pozycja obiektu w który jest wycelowana zapałka? Juz pan rozumie dlaczego oś Ziemska nie musi wykonywać żadnego dodatkowego ruchu aby być wycelowaną stale w stronę gwiazdy polarnej? Taki ruch owszem musiałaby wykonać gdyby Polaris np znajdowała się w odległości 10 czy 20 minut świetlnych, ale w rzeczywistości znajduje się miliony razy dalej. Pan po prostu nie jest świadomy jak mały jest układ słoneczny w porównaniu do odległości międzygwiezdnych. Proszę nie powtarzać w kółko tego samego tylko mi wykazać błędy w moich argumentach. Oczywiście trzymamy się założeń dzisiejszej oficjalnej nauki (czyli prawdy) i pan musi wykazać błędy heliocentryzmu trzymając się założeń heliocentryzmu, i nie twierdzić niczego w rodzaju "żyjemy w niebocentryźmie(!) i gwiazda polarna nie może być tak daleko" Bo na to nikt nie przedstawił żadnych dowodów w przeciwieństwie do dowodów na heliocentryzm. Głoszenie swoich domysłów fałszując model heliocentryczny nie jest niczego dowodem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście powyższy komentarz dotyczy obalenia rzekomej konieczności wykonywania "dodatkowego ruchu" przez Ziemie, bo rzekomo tylko wtedy oś ziemska będzie wycelowana w Gwiazdę Polarną. Autor zupełnie nie bierze pod uwagą jaka jest rzeczywista i ogromna odległość do tej gwiazdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież zaznaczyłem we wpisie, że niezmienność kierunku Gwiazdy Polarnej na Ziemi wynika z ogromnej jej odległości od Ziemi. Warunkiem koniecznym do spełnienia tego postulatu jest usta- wianie się osi Ziemi w tym kierunku. W takim przypadku te marne 300 milionów kilometrów, o które się przesunie oś planety po ekliptyce niczego nie popsują.
    Problem pojawi się dopiero wówczas, kiedy oś ziemi zacznie się obracać wraz ze zmianą pozycji Ziemi wokół Słońca. Rozpocznie zataczanie wielkiego stożka po Nieboskłonie. wierzchołek tego stożka wypadnie na prostopadłej, poprowadzonej przez środek Słońca, do powierzchni ekliptyki.
    Podstawą tego stożka będzie ogromna elipsa zaznaczona na Nieboskłonie.
    W tym przypadku oś Ziemi nie będzie pokrywała się z Gwiazdą Polarną.
    Proszę nie obawiać się o usuwanie niekorzystnych komentarzy. Moim celem nie jest uwiarygo-
    dnianie błędnej teorii, lecz ustalenie prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Rozpocznie zataczanie wielkiego stożka po Nieboskłonie" Nic takiego się nie zacznie, efekt żyroskopowy wywołany obracaniem się planety to uniemożliwia. Dzięki efektowi żyroskopowemu zachodzi tez zjawisko precesji. Oś ziemska NIE ZMIENIA swojego kąta względem osi obrotu orbitalnego podczas orbitowania wokół Słońca - dokładnie tak jak na grafice poniżej:

    https://tiny.pl/tm9sb

    Kolejny eksperyment - bierzemy deskę i bączek. Rozkręcamy bączek na desce. Odchylamy deskę o kąt ok 23 stopnie. I zaczynamy zataczać deską i bączkiem okręgi wokół jednego punktu w płaszczyźnie deski. Oś bączka dzięki efektowi żyroskopowemu zachowa cały czas ten sam kąt względem deski. Tak jak oś Ziemska zachowuje niezmienny kąt wzgledem płaszczyzny obrotu orbitalnego w czasie obiegu wokół Słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Zenonie, niech Pan nie wywołuje wilka z lasu. Eksperyment, który Pan zaproponował nie jest zgodny z Teorią Heliocentryczną. To do czego Pan zdąża zniszczy Heliocentryzm kompletnie.

      Usuń
    2. Odpowiem prosto - ktoś, kto byłby na powierzchni tego bączka dostałby strasznego pomieszania w głowie. My nie dostajemy, także niebo, to tło nad nami mamy stabilne, tymczasem z takiego bączka musiałby być co chwilę inny widok. Tymczasem u nas co noc gwiazdy są w tym samym położeniu z jednego punktu obserwacji, co , a przy tym eksperymencie chociaż co godzinę musielibyśmy w nocy widzieć inne niebo, inny układ gwiazd, w pewien sposób powtarzalny co dobę, ale w układzie godzinowym zmienny
      i to bardzo, skoro pełny obrót ogromnej kuli o promieniu 6000km miałby się odbyć w tak krótkim, jak 24 godziny czasie. Przepraszam za pisownię, ale piszę z telefonu.

      Usuń
    3. Nic by nikomu się nie pomieszało. Ziemia dokonuje na dobę tylko jednego obrotu, dlatego cały Nieboskłon przemieszcza się przed naszymi oczami bardzo wolno. Tylko 15 stopni na godzinę.
      Jak pan nie wierzy to skieruje długą listewkę ku Słońcu lub jakiejś gwieździe. Po godzinie
      ponownie skieruje listewkę w stronę tej samej gwiazdy i zmierzy jaki jest kąt pomiędzy dwoma kolejnymi położeniami listwy.

      Usuń
    4. "Eksperyment, który Pan zaproponował nie jest zgodny z Teorią Heliocentryczną. To do czego Pan zdąża zniszczy Heliocentryzm kompletnie."

      Proszę mi wykazać dlaczego. Eksperyment który proponuję POTWIERDZA teorię heliocentryczną. Pan uparcie twierdzi że oś ziemi nie może się zachowywać jak w rzeczywistości ale nie potrafi pan tego uargumentować.

      Usuń
    5. Eksperyment, który Pan zaproponował jest błędny ponieważ nie bardzo radzi Pan sobie z żyroskopem.
      Wprowadzenie żyroskopu w ruch na poziomo ustawione listewce, a następnie ustawienie listwy pod kątem 23 stopni wcale nie spowoduje, że oś jego będzie pochylona do poziomu, czyli do
      płaszczyzny ekliptyki pod kątem 23 stopni tak jak Ziemia.Jego oś będzie nadal prostopadła do poziomu, ponieważ tak działa żyroskop. Obracanie listewką dookoła jakiegoś punktu nic nie zmieni, ponieważ nie będzie się zmieniał moment pędu układu.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. No bądźmy poważni... ręce opadają... To niech pan sobie zdobedzie żyroskop z zawieszeniem i niech go pan rozkręci pod katem 23 stopnie na wspomnianej tym razem poziomej desce skoro to dla pana takie istotne. I zapewniam pana ze on utrzyma ten kat względem poziomu bo taka jest zasada jego działania. Czyli 23 stopnie wobec płaszczyzny obrotu w poziomie. Chodziło o to że jest kompletnie nieistotne czy deska trzyma poziom a żyroskop jest odchylony czy odwrotnie. Na pochylonej desce miał pan wykonywac obroty w płaszczyźnie deski a nie poziomu.

      "Jego oś będzie nadal prostopadła do poziomu, ponieważ tak działa żyroskop"

      A jakiez znaczenie ma tu fakt czy mamy poziom czy nie? Może pan sobie rozkręcić żyroskop w pozycji jakiej pan chce i on utrzyma ta pozycje dopóki będzie się obracał. Czy to będzie kąt 0, 23 czy 90 stopni.

      I co ma płaszczyzna ekliptyki wspólnego z poziomem w pańskim domu?

      I znów pan nic nie obalił tylko pan brnie w zaparte!

      Usuń
    8. Całe doświadczenie ma na celu udowodnienie że mechanika ruchu Ziemi jest możliwa. Jedyną istotną rzeczą jest w nim tylko kąt osi obrotu żyroskopu względem płaszczyzny obrotu wokół ciała centralnego.

      Oczywiście pan będzie robił wszystkie wybiegi by tylko nie uznac moich argumentów mimo że podpieram się źródłami i dowodami nauki. Bo by to zawaliło całą pańską koncepcję. Pan nie szuka prawdy bo pan jest świecie przekonany że ją znalazł. A że jest ona całkowicie sprzeczna z obowiązującymi prawami fizyki to jest już malo istotne bo sobie je pan nagina jak chce żeby tylko pasowały do niebocentryzmu. I wymysła pan rzekome nieścisłości w heliocentryźmie.

      Grawitacja w niebocentryźmie? No jest! Wyjaśnic ją? A po co? Szkło nieba? No jest! Ktos je widział? A czy to ważne? Sfera ma 900km grubości? Czy ktos to zmierzył? A czy to ważne? Loty kosmiczne? No przecież wiadomo ze te tysiące zdjęć i filmów jest sfałszowane! Wszyscy astronauci przekupieni, 400 tys ludzi przy programie Apollo przekupionych. Ktoś mówi że w heliocentryźmie wszystko pasuje? To ja powiem że powinien być jakiś 3 ruch. Etc etc.

      Ja chyba mam dość.

      Usuń
    9. Stosuje Pan nieeleganckie uniki. Najpierw przedstawia eksperyment z żyroskopem, który ma udowodnić tezę, iż oś Ziemi jest dzięki temu zawsze skierowana w kierunku Gwiazdy Polarnej. Kiedy Panu wykazuję, że w tym przypadku będzie ona prostopadła do płaszczyzny ekliptyki Słońca, to broni się Pan, iż trudno jest ustawić pochylony żyroskop na listewce. Nie widzi Pan w tym nic zdrożnego.
      Przy takim podejściu do eksperymentów trudno będzie cokolwiek ustalić na tym świecie.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęcam pana również gorąco spojrzenia nocą w niebo w terminach i godzinach podanych na stronie poniżej. Szczególnie 4 i 5 marca. Zobaczy pan wówczas Międzynarodową Stację Kosmiczną orbitujacą na wysokości około 400 km wokół Ziemi. Proszę tylko wpisać w prawym górnym roku współrzędne geograficzne miejsca informacji. Jest to bardzo łatwe i nic nie kosztuje. I jest możliwe tylko na kulistej Ziemi.

    https://www.heavens-above.com/PassSummary.aspx?satid=25544

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wykorzystam taką okazję, jeśli tylko warunki atmosferyczne umożliwią obserwację.
      Ciągle liczę na to, iż znajdą się osoby, które przeprowadzą zaproponowane doświadczenia
      pozwalające ustalić kształt Ziemi ostatecznie.

      Usuń
    2. Proszę pamiętać by polować na przeloty z jak największym magnitudo, jasność ISS dorównuje wtedy niemal jasności Wenus. Jak ja pierwszy raz zobaczyłem to aż nie mogłem uwierzyc że obiekt stworzony ręką człowieka jest aż tak jasny. Równie ciekawe są również tzw Iridium Flares, są to satelity z dużymi panelami słonecznym które w sciśle określonym miejscu i czasie, pod określonym kątem bardzo mocno odbijają światło Śłońca. Efekt jest taki że najpierw nie widać nic, potem widzimy ledwie widoczną kropkę, która nagle rozbłyska bardzo mocno na 2-3 sekundy i ponownie znika. To efekt właśnie odbicia Słońca w panelach słonecznych satelity. Dokładne czasy przelotów również pan znajdzie na tej stronie, ale tu krytycznie ważne jest podanie lokalizacji obserwacji ze względu mechanikę zjawiska.

      Świetnie można zażartowac ze znajomych wiedząc co i gdzie wskazujemy ręką na określony punkt nieba i mówimy "patrz, tam teraz rozbłyśnie gwiazda" Reakcje bywają ciekawe.

      https://www.heavens-above.com/IridiumFlares.aspx?lat=51.8358&lng=18.6328&loc=turecki%2c+Polska&alt=125&tz=CET

      Usuń
  7. Miało być oczywiście "miejsca obserwacji" a nie "informacji"

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam pytanie, czy odnosi się wrażenie, że stale poruszamy się z prędkością 1600km na godzinę? Więcej, niż szybkość dźwięku.
    Przecież tyle wynosi prędkość liniowa powierzchni "kuli ziemskiej" prz wyliczeniach hel(l)iocentrycznych. Gdyby też tak było, to wystarczyłoby zawisnąć śmigłowcem w powietrzu i za godzinę byłoby się we Francji, ziemia sama przysunęłaby się do nas. Piloci samolotów też nie muszą gonić ziemskiej powierzchnii, ona im nie ucieka, choć według modelu hermetycznego, hel(l)iocentrycznego, powinna być wręcz szybsza od większości samolotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomina Pan, że nie tylko Ziemia obraca się z tą prędkością, ale wszystkie przedmioty, które znajdują się na jej powierzchni.
      Przeprowadzi Pan prosty eksperyment. Przygotuje dwa wózki, na których mógłby stanąć ( w hipermarketach ich nie brakuje). Zaangażuje jeszcze dwóch kolegów.
      Stanie Pan na jednym z nich, a kolega niech go ciągnie. Wtedy Pan z niego niech zeskoczy na ziemię i obserwuje swoją reakcję. To jest wizja świata, która Panu nie daje spać.
      W następnym eksperymencie niech koledzy ciągną oba wózki z tą samą prędkością obok siebie, a Pan z jednego przesiądzie się na drugi. Czy to przejście zachwieje Pańską równowagą?.
      Pilot, który wzniósł się helikopterem do góry posiada taką samą prędkość jak obracająca się Ziemia.

      Usuń
    2. Nie panie anonimowy to tak nie działa jak pan myśli. Prędkości obrotowej nie odczuwamy ponieważ atmosfera obraca się wraz z planetą i nami. I z tego też powodu pod śmigłowcem w zawisie nie przesunie sie Ziemia. Za godzinę nie będziemy w Paryżu tylko nadal będziemy nad tym samym punktem. Właśnie z tego powodu że że wraz z Ziemią obraca się atmosfera i nasz śmigłowiec. Gdyby atmosfera nie obracała sie wraz z planeta mielibyśmy ciągłe, katastrofalne huragany z wiatrem wiejącym szybciej od prędkości dźwięku.

      Usuń
    3. Ale tak naprawdę te wszystkie tłumaczenia mają na celu wykazać, że podczas obrotu Ziemi cała atmosfera grzecznie się z nią obraca. Jest to wynik obserwacji i pozornej logiki.
      Taka sama obserwacja pojawiłaby się w przypadku nieruchomej Ziemi i nikt by jej nie kwestionował. Jeśli jednak Ziemia jest nieruchoma, to tak naprawdę my nie wiemy jak
      zachowywałaby się atmosfera wokół niej, gdyby planeta się obracała? Czy powietrze na różnych wysokościach nie przemieszałoby się z ogromnymi prędkościami? Modele matematyczno fizyczne zawsze obarczone są błędami założeń jakie przyjmiemy do symulacji.

      Usuń
    4. Panie Henryku proszę na chwile przyjąć w swoim umyśle koncepcję kulistej ziemi obracającej się w próżni kosmicznej i wskazać mi choc jedna siłę (i wyjaśnić jej działanie) który miałaby wywołać te ogromne wiatry. Proszę zrobić dokładnie o co proszę a nie unikać odpowiedzi.

      Usuń
    5. "Taka sama obserwacja pojawiłaby się w przypadku nieruchomej Ziemi i nikt by jej nie kwestionował."

      A to dobre sobie. Pojawiłby się tylko taki mało istotny szczegół jak dzień i noc trwające po pół roku.

      Usuń
    6. Główną przyczyną takiego zachowania powietrza może być jego bezpostaciowości bezwładność materii.

      Usuń
    7. Przykro mi ale nie wiem co stara się pan mi przekazać. Ponawiam pytanie, proszę mi wyjaśnić co ma powodować że powietrze posiadajace masę i bezwładność, podlegające zasadom tarcia NIE obraca się wraz z obracającą się planetą.

      Czy wg pana powietrze w obracającym się zamkniętym słoiku nie wiruje razem z nim?

      Usuń
    8. Bardzo dobre pytanie z tym słoikiem. Powietrze w środku nie jest zespolone sztywno ze słoikiem, nie stanowi jednej bryły. Na przykład, jak beton obraca się w zwykłej betoniarce budowlanej, to ona ma środku takie łopatki wewnętrzne, żeby beton miał się o co zaczepić i obracać razem z bębnem, a ten beton to gęstsza od wody ciecz. Te łopatki mają też na celu mieszanie betonu, nie tylko zmuszanie go do ruchu, ale chodzi o to, że trudno zmusić do przemieszczania się ciecze, a co dopiero powietrze.

      Bardzo dobry temat do eksperymentu z tym słoikiem. Myślę, że powietrze w środku obraca się w małym stopniu, jakby jego przypowierzchniowa warstwa. Bardzo mała jego część, tak się wydaje, raczej w środku zachowuje się, jakby nic się nie ruszało.

      Eksperyment z wpuszczeniem kolorowego dymu do dużego słoika, którego zacznie się obracać, byłby tutaj bardzo pożyteczny. Powietrze w środku będzie stało i nie przejmie się obracaniem słoika.

      Usuń
  9. To w razie tak znaczącej prędkości obrotowej "kuli ziemskiej" wiatry wschodnie miałyby nielada problem, żeby w ogóle zawiać. Pokonać pod prąd 1600km na godzinę i jeszcze mieć jakąś prędkość "na górkę", żeby w ogóle być odczuwalnymi. Przecież ten "efekt grawitacyjny" ma dotyczyć wszystkich ciał przyciąganych do "wirującej kuli", czyli, skoro atmosfera też "musi wirować", to jak na niej mogą pojawiać się siły przeciwbieżne takiej mocy, jaką jest ta prędkość liniowa 1600km na godzinę?
    Co byłoby źródłem, że w ogóle może powstać jakiś ruch powietrza w przeciwnym kierunku, niż "obracająca się z zachodu na wschód" wielka masa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z panem niestety zakończę rozmowę bo pan nie rozumie podstawowych praw fizyki.

      Usuń
    2. Panie Zenonie, niech Pan się zastanowi z takim przypadkiem. Na powierzchni ziemi wieje ogromny huragan z prędkością 300 km/h.Spowoduje on,iż prędkość mas powietrza zmniejszy się
      o tą wartość. Na tej wysokości obowiązuje jakaś prędkość obwodowa. Jeśli prędkość obwodowa
      powietrza się zmniejszyła to powinno ono całe opaść na Ziemię. Na tym obszarze ciśnienie powietrza powinno gwałtownie wzrosnąć. Jest jednak odwrotnie. W oku huraganu ciśnienie jest najniższe. Ile czasu potrzeba, aby spowolnione cząski powietrza osiągnęły pierwotną prędkość? Nie jest ono przecież bryłą sztywną.

      Usuń
    3. Jakich praw miałbym nie rozumieć?
      Jeśli obrót o wielkiej prędkości liniowej jest w jedną stronę, to w drugą obiekty powinny poruszać się z większym trudem. Nie robi tak jednak ani wiatr, ani wahadło, w żaden sposób, tymczasem polecę może inne artykuły z tego bloga i filmy z internetu z eksperymentami geodezyjnym, na przykład eksperyment Niemców z laserem. Nie musi być tam żadnego "dodatkowego napędu", jak z tym wahadłem w Paryżu w dziewiętnastym wieku.

      https://redoctobermsz.wordpress.com/2014/10/30/doswiadczenie-z-laserem/

      Usuń
    4. Dobrze postaram sie jeszcze raz wyjaśnić. Ziemia wraz z atmosferą stanowi całość i jedność, jest jednym zamkniętym w tym przypadku układem, i dlatego atmosfera obraca się razem z planetą. Obrót planety przenosi sie na atmosferę za pomocą zjawiska tarcia. A poza atmosferą nie istnie żadna znacząca siła mogąca ten obrót atmosfery zatrzymać. Czy wg pana powietrze w obracającym się słoiku stoi w miejscu? Chyba łatwo sprawdzić?

      "To w razie tak znaczącej prędkości obrotowej "kuli ziemskiej" wiatry wschodnie miałyby nielada problem, żeby w ogóle zawiać. Pokonać pod prąd 1600km na godzinę i jeszcze mieć jakąś prędkość "na górkę", żeby w ogóle być odczuwalnymi"

      Ale o czym pan w ogóle pisze! Proszę cokolwiek poczytac o układach odniesienia... Czy pan w jadącym pociągu 100 km/h żeby przejść na jego tył musi się poruszać 106 km/h? Nie, bo pan z tym pociągiem stanowi ten sam układ odniesienia podobnie jak Ziemia ze swoją atmosferą. I tak samo dlatego żadne wiatry wschodnie czy tam zachodnie nie muszą niwelować żadnych 1600 km/h. wynikających z obrotu Ziemi. Pan stojąc na równika ma prędkość 1600 km (w uproszczeniu pomijając prędkośc orbitalną Ziemi) Powietrze wokół pana ma jaką prędkość? Tez 1600 km/h! A jaka jest predkość powietrza względem pana? 0 km/h. Rozumie juz pan?



      Usuń

    5. "Na powierzchni ziemi wieje ogromny huragan z prędkością 300 km/h.Spowoduje on,iż prędkość mas powietrza zmniejszy się
      o tą wartość. Na tej wysokości obowiązuje jakaś prędkość obwodowa. Jeśli prędkość obwodowa
      powietrza się zmniejszyła to powinno ono całe opaść na Ziemię. Na tym obszarze ciśnienie powietrza powinno gwałtownie wzrosnąć. Jest jednak odwrotnie. W oku huraganu ciśnienie jest najniższe. Ile czasu potrzeba, aby spowolnione cząski powietrza osiągnęły pierwotną prędkość? Nie jest ono przecież bryłą sztywną"

      Przyznam że naprawdę nie wiem o co chodzi. Jaka predkość obwodowa? Czego, Ziemi? Dlaczego prędkośc powietrza ma się zmniejszać podczas huraganu. Dlaczego masy powietrza mają opadać na powierzchnię skoro pod nimi sa inne jeszcze gęstsze masy powietrza? Proszę pisać jaśniej.
      Moze chodzi panu o to ze siła odśrodkowa Ziemi ma wypychać powietrze na zewnatrz? Owszem atmosfera na równiku jest przecież nieco grubsza. Prosze tylko nie zapominac że grawitacja jest siła o wiele potęznijszą od tej siły odśrodkowej generowanej prez Ziemię, wystarczy porównówac wartość przyciągania na biegunach i na równiku, na równiku jest nieznacznie mniejsze.

      "Jest jednak odwrotnie. W oku huraganu ciśnienie jest najniższe"
      Wydaje się to normalne za to odpowiada zdaje się siła odśrodkowa wirującego cyklonu wypychająca masy powietrza na zewnątrz.

      Usuń
    6. Prędkością obwodową określiłem prędkość jaką posiadają cząsteczki powietrza wynikającą z ruchu obrotowego Ziemi.

      Usuń
    7. Przykład z pociągiem jadącym 100km na godzinę jest wystarczający.
      Czy tak samo łatwo poruszać się można do przodu i do tyłu? Nie ma znaczenia, w którą stronę idziemy wewnątrz takiego pociągu?

      Usuń
  10. Teraz odniosę się do pańskiego eksperymentu ze sztucznym horyzontem i wykażę dlaczego nie ma prawa się on powieść.


    "Położenie samolotu względem płaszczyzny horyzo-
    ntu lokalnego w położeniu 2 nie wykazuje zmian.
    Świadczy to, iż Ziemia jest płaska."

    Nie proszę pana, niczego takiego nie dowodzi. Pan założył że sztuczny horyzont to zwykły prosty żyroskop. Tak nie jest, przyrząd ten jest znacznie bardziej skomplikowany i zawiera układy korekcyjne,(po to by w ogóle mógł spełniać swoją rolę) jeden z nich jest właśnie odpowiedzialny za utrzymanie osi żyroskopu tak aby zawsze pokrywała się pionem grawitacyjnym Ziemi. Jest to czujnik pionu sprzężony z mechanicznym układem korygujacym. Dlatego pańskie doświadczenie niczego nie wykaże, bo jest z samego założenia błędne z powodu niezrozumienia zasad dziłania tego przyrządu. Lotniczy sztuczny horyzont niemal zawsze wskaże aktualny horyzont (niemal, bo przyrząd ten naprawdę stawia wyzwania konstrukcyjne i w pewnych warunkach lotu może się po prostu zgubić, ale to nieistotne dla omawianego problemu.

    Dowody:

    omawiany "problem"
    https://tinyurl.com/y9erjzdt

    czujnik pionu odpowiedzialny za korekcje sztucznego horyzontu
    https://tinyurl.com/yddrclay

    schemat budowy sztucznego horyzontu
    https://tinyurl.com/y7udav33

    Źródła:

    1. Z. Polak, A. Rypulak, "Awionika, przyrządy i systemy pokładowe".

    A próba obalenia kulistości Ziemi za pomocy wysokościomierza jest wręcz kuriozalna, i dowodzi nieznajomości podstaw fizyki, ale to zostawie sobię na następny raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Zenonie powinien Pan uważniej czytać tekst. W którym momencie eksperymentator powinien zrezygnować z obserwacji sztucznego horyzontu? Czy nie w chwili kiedy już ustali poziomy kurs? Do końca eksperymentalnego lotu ma utrzymywać ten początkowy poziom. Dla unaocznienia wagi tego działania zaproponowałem nawet, aby zablokował ster wysokości w tym położeniu.

      Usuń
    2. Widzę, że Pan ma ogromny problem ze znajomością praw fizyki. Nie jest to doświadczenie, które było już wiele razy wykonywane. Logika jego jest podobna do tego ze sztucznym horyzontem.

      Usuń
    3. "Panie Zenonie powinien Pan uważniej czytać tekst. W którym momencie eksperymentator powinien zrezygnować z obserwacji sztucznego horyzontu? Czy nie w chwili kiedy już ustali poziomy kurs?"

      Czyżby?

      Napisał pan przecież wyraźnie że podczas doświadczenia cytuję:

      "W trakcie lotu będziemy obserwowali sztuczny horyzont"

      Czyli będziemy obserwować wskazania sztucznego horyzontu który będzie ciągle korygowany do pionu grawitacyjnego.

      Usuń
    4. Należy obserwować sztuczny horyzont, ale nie lecieć według jego wskazań. Dołączony jest tam również szkic, który to dokładnie przedstawia.

      Usuń
  11. Oczywiście zdaję sobie sprawę że całe to moje pisanie na nic się nie zda bo pan wcale nie szuka prawdy. Doskonale wiem że nie da się zmienić pańskich absurdalnych przekonań które nie mają najmniejszego uzasadnienia poza pańskim widzimisię. Wszystko co pan tu robi to próbuje pan obalać heliocentryzm świadomie lub nie łamiąc lub pomijając zasady fizyki, próbując przeprowadzac doświadczenia za pomoca urządzeń których zasad działania pan nie zna. Prostuje pana po kolei, podpierając się argumentami a pan mi odpisuje coś w stylu "że mam nie wywoływać wilka z lasu" Natomiast rzekomy niebocentryzm wielokrotnie próbuje pan "udowodniać" nie podając najmniejszych argumentów czego doskonałym dowodem jest cytat o grawitacji, czy jest w nim COKOLWIEK uargumentowanego poza pańskim "tak jest bo ja tak mówię?"

    " Ponieważ Teoria grawitacji Newtona nie sprawdziła się w trzech poprzednich teoriach, to nie pozwoli wyliczyć przyspieszenia ziemskiego i w tym przypadku.
    Jest to spowodowane faktem, iż Ziemia jest kulą, lecz my zamieszkujemy jej wnętrze. Płaszcz materii jest ulokowany dookoła niej. Dodatkowo nie jest on zbyt gruby ponieważ liczy jedynie ponad 900 km.

    Nie znaczy to wcale, iż nie posiada ona żadnego pola grawitacyjnego.

    Nie można jednak go obliczyć za pomocą teorii Newtona.

    Do dyspozycji posiadamy jednak trzy metody zap-
    rezentowane wcześniej.

    Zastosowanie każdej z nich pozwoli nam ustalić, że natężenie ziemskiego pola grawitacyjnego na jej powierzchni wynosi 9,81m/s2 (proszę to matematycznie udowodnić)

    Wartość ta obowiązuje prawie do wysokości, na
    której rozpostarte jest Szkło Nieba. (proszę mi wyjaśnić co to jest szkło nieba , z czego jest zbudowane i jakie pan ma dowody na jego istnienie.

    Ciekawi mnie tylko czy wykaze pan tyle odwagi żeby zaobserwować ISS i Iridium. Jeśli tak wówczas zapytam pana aby mi pan wyjaśnił czym są te obiekty i matematyczne zasady ich ruchu w świecie niebocentrycznym z jego grawitacja skierowana w drugą stronę.

    Ponad szkłem grawitacja spada do zera.
    "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych kontrowersyjnych dla Pana momentach odwoływałem się do tego co proponuje Teoria Niebocentryczna.
      Proszę nie traktować mnie jak jakiegoś chorobliwego dziwaka. W ubiegłym roku latem ,kiedy stacja ISS przelatując nad Polską była dobrze widoczna, obserwowałem każdy jej przelot.

      Usuń
    2. Proszę nie zarzucać mi ,że ostrzegam Pana przed dalszym analizowaniem tego zjawiska, ponieważ może to doprowadzić do definitywnego wykluczenia obiegowego ruchu planet wokół Słońca. Widzę,że jest pan gorącym zwolennikiem Teorii Heliocentrycznej. Ja w takiej sytuacji czułbym się bardzo niekomfortowo.
      Jestem o tyle lepszej sytuacji, iż z żadną z teorii centrycznych nie jestem emocjonalnie związany.

      Usuń
    3. "że ostrzegam Pana przed dalszym analizowaniem tego zjawiska,"

      Ależ proszę pana analizowanie tego zjawiska tylko utwierdza mnie w przekonaniu że heliocentryzm i kulista obracająca się Ziemia jest rzeczywistością. Naoczny dowód uzyskaliśmy jako ludzkość w latach 50 XX wieku. Dlaczego pan neguje istnienie lotów kosmicznych skoro sam pan przyznaje że obserwował pan orbitująca wokół Ziemi stacje kosmiczną. Przecież to jest jawna sprzeczność.

      Usuń
    4. Ja nie neguję lotów kosmicznych. Posiadam jednak wątpliwości co do rzetelności przekazów z nimi związanych. O braku obrotów Ziemi świadczy wahadło Foucaulta, które według uczonych je potwierdzało. I jak to wszystko pojąć?

      Usuń
    5. Wszędzie ciała gazowe nie są sztywnie współgrające z ciałami stałymi, ale akurat "atmosfera" musi się poruszać jak jej "obroty ziemi" zagrają, bez poślizgu, bez turbulencji, bez omawianego już efektu silnych wiatrów zachodnich i osłabianych wianiem "pod prąd" wiatrów wschodnich. Powietrze podlegałoby w 100% takim samym oddziaływaniom "wiru obrotowego" i jako sfera styczna "wędrowałoby" za "obrotami ziemi" dokonując w pełni ruchomego, bezpoślizgowego, nieodczuwalnego w żaden sposób ruchu. Co to za ruch byłby, 1600km na godzinę liniowego obrotu "kuli ziemskiej" i jeszcze 8333km na godzinę posuwu, nadążając równo z "ruchem obiegowym kuli ziemskiej". Nie spóźnia się owa "atmosfera", nadąża pilnie i uważnie za ziemią, z którą tworzy łącznie spójny i stabilny układ, którego nierozłączność ("atmosfera" i "kula") sprawia, że nie sposób tego ruchu wykryć, ani wiszącym w powietrzu helikopterem, któremu ziemia nie ucieka, a, gdyby się obracała, to odsunęłaby się spod niego, i to szybko (1600km na godzinę) ani też samolotem, bo spośród różnych urządzeń nawigacyjnych nie znajdziemy aparatu do wyznaczania poprawki na "obrót ziemi". Przecież to wszystko są najprostsze fizyczne sprawy, w nic niewyobrażalnego nie trzeba się zagłębiać.

      Usuń
  12. A niech będzie... Próba zaprzeczenia kulistości Ziemi przez poniższe stwierdzenie jest absurdalna.

    Cytat:
    "Wysokościomierz nie wykazuje jakichkolwiek zmian
    podczas trwania całego lotu.
    H2 = H1
    Stan taki świadczy, iż żyjemy na płaskiej Ziemi"

    Jest to oczywiscie nieprawda:

    1. Wysokościomierze baryczne stosowane w lotnictwie jak sama nazwa wskazuje działają na podstawie pomiaru ciśnienia. Lot po linii prostej (stycznej do kuli ziemskiej) powodowałby wzrost wysokości na wysokościomierzu barycznym z powodu zmniejszającego się ciśnienia. Lot po torze zakrzywionym zgodnie z zakrzywieniem kulistej Ziemi wykaże niezmieniającą się wysokość czyli pańskie H1=H2 z powodu niezmiennego ciśnienia. Lot na wysokościomierzu radarowym wykaże to samo, czyli H1=H2 na kulistej Ziemi z powodu obniżania sie terenu. Reasumując pańskie H1=H2 wcale nie zaprzecza kulistości Ziemi.
    2. Ponadto samolot z zablokowanymi sterami ustawiony dokładnie na horyzont będzie zakrzywiał tor lotu zgodnie z zakrzywieniem kuli ziemskiej a to z prostego powodu oddziaływania ciśnienia powietrza na samolot. Lot po lini prostej (stycznej) powoduje stopniowe spadanie ciśnienia, spadek siły nośnej i w konsekwencji opadnięcie samolotu na trajektorie zgodną z zakrzywieniem kuli ziemskiej. Do tego dochodzi działanie grawitacji która dąży ciągle do zakrzywiania toru lotu samolotu.
    3. Jak juz wcześniej wspomniałem sztuczny horyzont (tzw earth-tied) jest tak zbudowany (bo musi) ze ustawia się zgodnie z pionem grawitacyjnym.

    Summa summarum pańskie "doswiadczenie" po raz kolejny nie obala niczego, jedynie dowodzi tym razem niewiedzy nt aerodynamiki, atmosfery i lotnictwa. I w sumie fizyki dalej też...


    "Dlatego, niech eksperyment zadecyduje. Z faktami się nie polemizuje."

    Otóż to prosze pana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samolot, który wzniesie się w górę lub opadnie w dół o 100 metrów, nie będzie działało bardzo zmienione ciśnienie atmosferyczne.

      Usuń
  13. Parę komentarzy wcześniej, przed chwilą, wyjaśniłem już ten problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie odniósł się pan do tego:

      "Samolot z zablokowanymi sterami ustawiony dokładnie na horyzont będzie zakrzywiał tor lotu zgodnie z zakrzywieniem kuli ziemskiej a to z prostego powodu oddziaływania ciśnienia powietrza na samolot. Lot po lini prostej (stycznej) powoduje stopniowe spadanie ciśnienia, spadek siły nośnej i w konsekwencji opadnięcie samolotu na trajektorie zgodną z zakrzywieniem kuli ziemskiej. Do tego dochodzi działanie grawitacji która dąży ciągle do zakrzywiania toru lotu samolotu."

      To nam da właśnie efekt H1=H2 na kulistej Ziemi co wg pana ja wyklucza.

      Usuń
    2. Przypominam ze ani pilot ani żadna automatyka nie musi wykonywać żadnych korekcji podczas lotu aby podążać za krzywizną Ziemi ponieważ dzieje się to samoistnie w wyniki działania grawitacji oraz właściwości atmosfery (ciśnienie)

      Usuń
    3. Proponowałbym jednak Panu najpierw przeprowadzić eksperyment z samolotem, a potem wyciągać wnioski. W nauce wykonuje się bardzo mało eksperymentów, starając zastąpić je teoriami.
      Nie jest to ostatecznie nic trudnego. Lot samolotem jest bardzo monotonny i nie jest żadnym problemem wprowadzić do niego pewne urozmaicenie.

      Usuń
  14. Fragmenty szkła nieba, to na przykład "oko Sahary".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oko Sahary- ta niezwykła struktura leży w środku pustyni"

      Czyli jeśli dobrze rozumiem twór geologiczny położony na dnie "sfery" (na saharze) jest jednocześnie fragmentem tworu znajdującego się w przestworzach (szkło nieba)? Przyznam że ciężko mi to pojąć.

      Usuń
    2. Oko Sahary, to odtłuczony fragment szkła nieba, który spadł. Co i kiedy go utrąciło? Jakiś meteoryt? Trudno powiedzieć, bo nikt nie bada sensownie tego obiektu. Przyjdzie czas i na to. Piszę to Panu, jako dowód materialny, choć - na razie nie jest on dokładnie obadany pod tym kątem, ale to jest to, choć akurat na razie nie sposób akurat tego dowodu w pełni podać do ręki - tutaj tylko zasygnalizuję, że coś takiego jest, ale nie rozpisywałbym się o tym obiekcie, woląc sprawy geofizyczne, bardziej osiągalne do wyobrażenia skrommymi środkami typu komputer i internet.

      Wszystkim życzę Błogosławionej Niedzieli. Niech pokój Dnia Pańskiego rozproszy coraz liczniejsze szaleństwa świata, z politycznych, to szykowaną NarkoRopoMajdanoWojnę w Wenezueli.

      Usuń
    3. Słyszałem o Oku Sahary.Na jego temat istnieją dwie sprzeczne opinie. Gdyby wyjaśnienie tego fenomenu wynikało z w jakiś sposób z Teorii Heliocentryzmu, to na pewno uczeni dawno by się nad tym pochylili.

      Usuń
    4. To jest wątek poboczny w całym śledztwie Teocentrycznym, ale ważna poszlaka, bo to dowód materialny, szkło nieba na ziemi. Próbę jego zbadania przez sensowny zespół naukowy utrudnia położenie w jednym z najbardziej niedostępnych miejsc ziemi.
      Może coś warto napisać o efekcie halo? Jest to tak niewspominany w książkach temat, jak cykle pór roku, co do mechaniki działania.

      Usuń
    5. W wolnych chwilach zacząłem zastanawiać się nad szkłem nieba. Trudno jest o przekonywujące dowody potwierdzające jego istnienie. Można się zastanawiać, czy jest ono potrzebne do wyjaśniania niektórych zjawisk. W internecie linia Karmana jest przedstawiana jako próba wyznaczenia granicy do której obowiązuje prawo lotnicze.Miało to wynikać ze stanu gęstości atmosfery pozwalającej na powstanie siły nośnej na płatowcu samolotu.

      Usuń
    6. Po łacinie firmamentum, po polsku firmament, może łatwiej będzie coś znaleźć pod takimi hasłami?

      Usuń
  15. Wkleję coś, co pojawiło się na tym blogu, pod artykułem "Heliocentryzm kosmicznym oszustwem", bo tutejsze komentarze czyta chyba więcej osób:


    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ruch_obiegowy_Ziemi

    Aby udowodnić, ta "teoria obiegów i obrotów" nie jest prawdziwa, to wystarczy pomyśleć, czy na równiku, gdzie rzekomo miałoby słońce dwukrotnie w ciągu roku świecić najbardziej prostopadle, czyli w dniach równonocy wiosennej i jesiennej musielibyśmy odnotować wzrosty temperatur w tych dniach o mniej więcej tyle, o ile lato bywa cieplejsze od zimy. Nic takiego nie występuje. Klimat utrzymuje się tam podobny przez cały rok, nie ma "górek" temperaturowych na przełomie marca i kwietnia, oraz września i października. Nie ma czegoś takiego, proszę sobie posprawdzać w miastach równikowych, na przykład: w Kampali w Ugandzie, w Moroni na Komorach, czy w mieście Harper w Liberii. Przecież słońce miałoby je oświetlać dwukrotnie w ciągu roku wyraźnie silniej, a nasze lato i zima byłyby tam porami chłodniejszymi. Nie potwierdza się to, teoria "ruchu obiegowego" nie znajduje klimatyczego uzasadnienia.
    Tutaj jest artykuł, gdzie trzeba przejść do sekcji "Climate and seasons":

    https://en.m.wikipedia.org/wiki/Equator

    Jeśli Pan Redaktor bloga uznałby to za godne szerszego udostępnienia, to można to opublikować w osobnym artykule.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Wydaje mi się, iż ta mała różnica temperatur nie wynika z braku ruchu obiegowego Ziemi dookoła Słońca, lecz z niewielkiej zmiany kąta padania promieni słonecznych na równik. Ponieważ w Teorii Heliocentrycznej Słońce jest usytuowane bardzo daleko od planety, dlatego ten kąt padania promieni w okolicach równikowych jest bliski 90 stopni.
      Muszę przyznać, iż teoria ta jest w większości zjawisk bardzo logiczna i zgodna z obserwacją. Posiada jednak i poważne niezgodności, które ją dyskwalifikują.

      Usuń
    2. Słońce helliocentryczne w modelu hermetyków na schemacie ruchu obiegowego świeci prostopadle na Zwrotnik Raka w dn. 22. czerwca, potem na równonoc jesienną prostopadle na równik, 23. grudnia na Zwrotnik Koziorożca i potem pierwszego dnia wiosny na równik.
      Wahania kątowe miałyby więc wynosić na równiku 90-66,5 = 23,5 stopnia, a na zwrotnikach 90 - 2x23,5 = 67 stopni.

      To według helliocentryzmu decyduje o zmniejszeniu się ilości ciepła dostarczanego i tym samym o porach roku, a w praktyce na równiku nie ma pór roku, choć powinniśmy notować mierzalne zmiany. Nie notujemy żadnych.

      PS. Mało kto wie, że są dostępne skany czołowej pracy Kopernika i Retyka. Na ten moment mam to polskojęzyczne wydanie z 1854r. Pobieramy w najwyższej jakości, tutaj jako "original file":

      https://commons.m.wikimedia.org/w/index.php?title=File%3APL_Miko%C5%82aja_Kopernika_Toru%C5%84czyka_O_obrotach_cia%C5%82_niebieskich_ksi%C4%85g_sze%C5%9B%C4%87.djvu&page=1

      Usuń
    3. Ten kąt miałby duże znaczenie, kiedy Ziemia znajdowałaby się niedaleko Słońca. Odległość wynosząca 150000000 km. prawie nie zmienia kąta padania promieni na Ziemię w okolicach równika. Zmienia się on znacznie dla większych szerokości geograficznych. Na biegunach wynosi prawie zero stopni.

      Usuń
    4. Jeszcze raz - oni mówią, że to kąt padania decyduje o zmianach pór roku, a potem, gdzie na równiku prostopadłość miałaby się zmieniać o 23,5 stopnia nie ma zmian pór roku. Mówią nawet, że te "orbity" nie są okrągłe, co jest też absurdem, bo niby co miałoby odchylać od okrągłości takie linie sił pola. Każde pole równomierne jest okrągłe, a ich są eliptyczne, co nie występuje nigdzie w przyrodzie. Jeszcze raz - tu jest rysunek "ruchu obiegowego", na którym wyraźnie podają, że to chodzi o prostopadłość kąta, z czego w dniach dwóch równonocy na równik miałoby to wynosić po 90 stopni na równiku, czyli w tych dniach równik byłby najmocniej ogrzany, zaś w pierwszych dniach lata i zimy ten kąt miałby wynieść 66,56 stopni, czyli byłoby mniej ciepła, a nie notujemy czegoś takiego. Słońce padałoby na równik przez cały rok równomiernie tylko i wyłącznie przy bezpochyłowym ułożeniu "kuli ziemskiej", wtedy zaś po prostu byłoby tak, że im dalej od równika, tym zimniej, co już nawet Kopernikowi i Retykowi się nie zgadzało.
      Tutaj jest schemat helliocentryczny, dla zimy, gdzie wyraźnie podają, że kąt padania promieni słonecznych na równik, to 23,23 stopnia, czyli, że powinno tam być zimniej w taki dzień, co nie jest prawdą. Wyraźnie zaznaczają, że nie jest prostopadłe padanie promieni:


      https://is.gd/ZimaHelliocentryczna


      Tutaj helliocentryczne lato:

      https://is.gd/HelliocentryczneLato


      Tutaj helliocentryczna wiosna i jesień i prostopadłe promieniowanie, co winno być na równiku najcieplejszymi dniami:

      https://is.gd/Wiosna_Jesien_Helliocentryczne


      PS. Już widzę, że warto przeczytać tę książkę "O przekrętach ciał diabelskich" w tym wydaniu polskojęzycznym, bo tam znajdziemy odpowiedzi na pytanie o to, jak ludzie wcześniej postrzegali układ niebocentryczny i wędrówkę słońca po nieboskłonie. Na pewno warto przeczytać to, co podałem wcześniej - trzeba odkłamać tego Kopernika, jak niedawno odkłamano Bolka, Lutra, Kościuszkę, Piłsudskiego, a jeszcze dziesięć lat temu to byli świeccy bohaterowie. Na nas widocznie wypadł Kopernik i Retyk. Będę starał się zapraszać do tego bloga i innych, na przykład tego p. Mariusza Szczytyńskiego.

      Usuń
  16. Jest kilka rogów tzw. "renesansu", w Polsce utrącono w ostatnich latach Lutra licznymi książkami i filmem
    "Luter i rewolucja protestancka", a trzeba utrącić Kopernika i Retyka, bo ten morderczy duet już wiele naniszczył, nam chyba przypada kopanie pod tym duetem i weryfikacja kłamstw o budowie świata. Na razie poszukam dalej prostych dowodów Teocentryzmu w obserwacjach codziennych i będę zapraszał do Pańskiego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Posiadam odczucie, że problem z Heliocentryzmem nie jest aż tak wielki. W to miejsce trzeba jednak zaproponować inną teorię. W Niebocentryźmie jest sporo elementów, które trudno jest udowodnić naukowo. Muszą one zostać w logiczny sposób dowiedzione. jest to między innymi zakrzywienie toru promieni świetlnych ku górze, zaćmienie Księżyca, grawitacja przy cienkiej ściance Ziemi. Poważną sprawą jest również wykazanie, że Słońce i Księżyc są ciałami sztucznymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienie tego, dlaczego horyzont "podnosi się" przy zwiększaniu przybliżenia optycznego jest bardzo proste.

      Podczas obserwacji morza na przykład z latarni morskiej horyzont podnosi się dlatego, że zagląda się głębiej w morze i dostrzegamy dalszą część "półmiska" wypełnionego wodą. Gdyby ziemia była kulą, horyzont obniżałby się, bo przybliżanie optyczne jego linii dawałoby większy wgląd w niebo, które znajdowałoby się za kulistym horyzontem. Tak o wygląda, mogę dołączyć Panu rysunki, ale to powinno brzmieć zrozumiale. Zwłaszcza, dla osoby dysponującej lepszym sprzętem obserwacyjnym, efekt powinien być na prawdę widoczny. Patrząc "za horyzon" widzimy morze, bo jego większa część jest nam widoczna.

      Tutaj bardzo interesujący artykuł na podobne tematy:

      https://redoctobermsz.wordpress.com/2014/05/09/horyozntu-ciag-dalszy/

      Usuń
  18. Nie potrafię się ustosunkować do przybliżania obrazu, ponieważ nie wiele wiem na temat jego powstawania w soczewkach, a zwłaszcza w układach soczewek. Kiedy chciałem ustalić jaka jest prawda w tej materii to natrafiałem na sprzeczne opinie z tym związane.
    Przyszedł mi do głowy nowy pomysł na ustalenie kształtu naszej planety. Mszę jednak wykonać pewną obserwację, dla jego potwierdzenia. Mam nadzieję, że przyrząd astronomiczny jaki skonstruowałem okaże się wystarczająco dokładny, a pogoda nie pokrzyżuje mi szyków.
    Jego idea jest tak prosta, że budzi moje obawy o sens takiej obserwacji.
    Jeśli tylko wszystko się powiedzie to zamieszczę sprawozdanie z tego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Małe sprostowanie, jeśli umieścicie żyroskop na lince, którą zaczniecie obracać, a więc działać przyśpieszeniem o zmiennym kierunku, to wirnik nie utrzyma początkowego stałego kierunku rotacji, lecz wychyli oś obrotu zależnie od ilorazu obu obrotów.
    I coś jeszcze. w heliocentrycznym elektroidowym modelu F.D. Rychnowskiego z końca 19. wieku, w którym orbitale planet są ustalone w elektroidowej heliosferze na podstawie ładunku elektrycznego heliosfery wypychanego przez planety ze swojej objętości, a zasilają swój ruch obrotowy wokół osi dwojako, raz: efektem Jerkowskiego oraz dwa: ze swojego obrotu po orbitalu (jako że z zzmp obrót o mniejszej inercji zawsze wysyca obrót o większej inercji), który skolei ruch po orbicie napędza się z wirowania heliosfery wynikłego z obrotu Słońca wokół własnej osi, które z kolei wysyca orbital słońca zasilany skolei przez galaktosferę, itd. Mechanizm ten napotyka w naszej nauce tę trudność, że elektrony nie reagują na potencjał elektryczny w próżni, co opisał odkrywca elektronów Thomson, ale teoretycy woleli elegancję błędnych wzorków. Według Rychnowskiego eteroid jako energia prototypowa dopiero w kontakcie z atmosferą przejawia cechy ciepła, elektryczności, cyrkulację.
    Ten model heliocentryczny jest fajny, choć myślę, że nietrwały, gdyż ludzkość biegając za materią a odpadając od boskiej obfitości kiedyś sobie odejmie elektryczność od pyska i zapadając się materialną buchalterię zacznie ciąć wydatki z duszy.
    Ponadto, nie żebym nie doceniał inwencji płaskoziemców odwracających kierunek wirowania gwiazd na południowym biegunie przez 6 gradientów gęstości atmosfery.

    Skolei postulowany tu model wklęsły, choć bierze krzywiznę ziemi 6 tyś. km z prawidłowym znakiem, to przecie wywodzi ją z refrakcji atmosferycznej, która jest funkcją elektrycznej budowy atmosfery.

    Zenek pytał o wskazanie siły opierającej się obrotowi powietrza razem z kulą? Jest nią przede wszystkim wiatr słoneczny. Poza tym, jeśli na górze atmosfery mamy przewagę protonów a na dole elektronów, to pole magnetyczne z obrotem wokół planety dają z Lorentza ruchy pionowe tych ładunków odpowiednio w przeciwnych kierunkach, co wpływa na: grubość atmosfery, gradient elektryczny atmosfery, zakrzywienie odrefrakcyjne światła na podstawie której "określa się" wielkość ziemi (wklęsłej albo wypukłej) oraz wpływa na samą grawitację wypornościowo-odgęstościową. Obrót elektrycznej atmosfery prawdopodobnie by ją pompował bardziej intensywnie na równiku, współtworząc zapewne prąd strumieniowy.
    Jeśli ziemia jest kulą, to grubość atmosfery przy prędkości orbitalnej 1600km/h daje tylko 2,7km/h różnicy w prędkości wiatru na górze i na dole. Nie inaczej przy wklęsłej ale z minusem. Wielkość za mała tj. poza błędem pomiaru.
    A jeśli gradient gazu potraktujemy prawidłowo, tj. jako zakrzywienie odgęstościowe, to powyższe rozważania o atmosferze są tak samo aktualne dla wypukłej, wklęsłej, cylindrycznej i płaskiej powierzchni, na której gradient gazu i tak wymusza fizykę, w której światło porusza się balistycznie, a zatem wszelkie pomiary i siły w powietrzu działąją obciążone takim zakrzywieniem, jak na powierzchni wklęsłej, czyli gdzie dalekie obiekty widzimy nieco z góry.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mogę co najwyżej odnieść się do żyroskopu wirującego na lince.
    Wydaje mi się, że powstała dodatkowa i spora siła odśrodkowa zwiększa oddziaływanie na wirnik, dlatego nie zachowa on stałego pierwotnego kierunku.
    W samolotach myśliwskich również są montowane żyroskopy.
    Piloci podczas lotów po okręgu potrafią wielokrotnie przekraczać g.
    Nie słyszałem jednak, żeby sztuczny horyzont, lub żyrokompas zmieniał swoje wskazania.
    Z pozostałymi rewelacjami nigdy się nie zetknąłem wcześniej.
    Wydają się mi bardzo skomplikowane, nie kwestionuję ich jednak.
    W Niebocentryźmie muszą istnieć prawa odmienne od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
    W inny sposób nie da się poprawnie wyjaśnić wielu zjawisk, które powinny w nim obowiązywać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wyważony wirnik żyrokompasu obracany razem z samolotem w 2. osi czyli prostopadle do swojej 1. -naturalnej -osi obrotu, próbuje się obrócić w 3. osi.
    Mówiąc o zmiennym kierunku przyśpieszenia (czyli o kierunku zrywu), mówimy w żyroskopie o nutacji, następnie o nutacji drugiego rzędu, które naturalnie dla żyroskopu przesuwają działanie dwóch obrotów na trzecią oś kolejno miedzy trzema osiami żyroskopu. Ma to znaczenie takie, że obróty wokół każdej osi są obrotami z danymi momentami inercji, które wymieniają się energiami między sobą, a obrót o najmniejszej inercji wysysa obroty o większej inercji.
    W żyrokompasie iloraz prędkości obrotu samolotu do prędkości obrotu szybkiego wirnika jest mały i stąd małe wychylenie żyrokompasu od pierwotnej osi obrotu i szybkie wysycenie/"wytłumienie" pozostałych obrotów o dużym momencie inercji.
    Nałożenie się dwu obrotów zachodzi dla Ziemi heliocentrycznej obracającej się wokół siebie w osi 23 stopnie do ekliptyki i jednocześnie krążącej wokół słońca, czyli jakby orbita ziemska próbowała obracać ziemię w osi prostopadłej do ekliptyki, co wypadkowo daje wychylenie osi obrotu Ziemi wokół własnej osi zwany precesją astronomiczną, a przynajmniej kiedyś temu wierzono dopóki niebo nie zaczęło płatać figli naszej nauce, jak źle namalowany księżyc, przesunięta północ, inne gwiazdozbiory na wakacjach, czy wcześniej jak zatrzymujące się słonce dla biblijnej bitwy...
    Nasze znane uznane oddziaływania elektryczne, "grawitacyjne", inercyjne mogą być zaledwie funkcją gęstości nośników tych sił/pól w otaczającej nas materii i przestrzenno-ruchowego ich rozłożenia. Można wyobrazić sytuację odwrotną, np. wiedząc, że ładunki elektryczne wypychane są na zewnątrz przewodzącego ciała, wewnątrz tego ciała mielibyśmy inną fizykę elektryczności. Zbudowanie takiego ciała warstwowo zapewniłoby we wewnątrz niespotykane warunki makro-świata niezgadzające się z regułami świata mikro... Hę? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko są teorie, które nie zostały poparte ani obliczeniami jaki eksperymentami.
      Nauka pędzi w innym kierunku i ten dynamizm jest nie do zatrzymania.
      Znalazłem ciekawą rozbieżność pomiędzy widocznością powierzchni Księżyca w Heliocentryźmie, a tym co obserwujemy w rzeczywistości.
      Nie mogę doczekać się nawet jednego komentarza, który by to obalił.
      Przecież mogłem popełnić najzwyczajniejszą w świecie pomyłkę.

      Usuń
  22. Ups, pomyłka z tymi 6 gradientami. 6 różnych gęstości w atmosferze.

    Bystrzejsi płaskoziemcy (np. typek o nicku Lord Jezus ;-) głoszą (zgodnie z prawdą z resztą) o co najmniej sześciu warstwach atmosfery o różnych gęstościach nad nami. Sześć gęstości, albo 3 gradienty, na których zachodzi obrócenie obrazu o 180 stopni. Takie same lustro jak widać z dala nad rozgrzanym asfaltem. A co jeśli założymy, że poruszając się z północy (czyli u płaskoziemców ze środka kopuły) na południe (czyli u płaskoziemców do krawędzi kopuły) zaczynamy widzieć niebo nad nami coraz bardziej wzdłużnie/równolegle do warstw atmosferycznych kopuły? Jak patrzysz ze środka słomianego kapelusza (północ) widzisz prostopadle przez warstwę słomy, a jak patrzysz przy ściance kapelusza (południe), to ścianka prawie leży na płaszczyźnie, którą wyznacza rondel kapleusza. A jak patrzysz prawie wzdłuż nieparzystej ilości gradientów gęstości (jak nad tym rozgrzanym asfaltem z dala) to wszystko na niebie się obraca o 180 stopni i (uwaga!) ruch obrotowy też odwraca się na drugą stronę! Czyli wtedy u płaskoziemców tak jak u heliocentryków nad biegunem północnym niebo obraca się przeciwnie do zegara, a na południowym z zegarem. To nie moje. Ja tylko zakapowałem ;-)
    Skądinąd, jak patrzysz przez atmosferę o jakimkolwiek gradiencie to światło biegnie po krzywej balistycznej. Stwierdzenie czy żyjesz na dysku lwiożółwia, czy na kuli otaczającej piekło w czarnym kosmosie, czy w kuli otaczającej kosmos a samej otoczonej zieloną otchłanią, czy w cylindrze stacji kosmicznej - tylko za pomocą światła biegnącego balistycznie jest dość utrudnione, tym bardziej jeśli zwykły gradient gęstości np. gazu spełnia formalne wymagania, aby być określanym jako zakrzywienie przestrzeni. Grubość atmosfery też nie ułatwia, a nawet ogranicza zasięg "balistycznego" widoku.
    Osobiście co do kształtu Ziemi to jestem za opcją kapitana Pirxa, czyli lepiej nic nie mówić maszynie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie angażuję się w optykę, ponieważ jest ona bardzo skomplikowana.
    Uważam jednak, iż światło posiada masę, dlatego jest zakrzywiane w każdym polu grawitacyjnym, nie tylko w pobliżu masywnych gwiazd.
    Drugi postulat STW o nieprzyjmowaniu przez światło prędkości źródła, które je emituje jest zwyczajnym oszustwem i głupotą nauki.
    Można to wykazać za pomocą prostego czujnika dopplerowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  24. Światło zakrzywia się w gradiencie gazu wokół gwiazdy. Tak jak refrakcja atmosferyczna zakrzywia światło w dół, do gęstszego gazu (jak rząd pryzmatów). W relatywistce zimnowojennej, co się wyrzekła fluidu/eteru/ośrodka, trudno by systemowcy zaczęli o gwiazdo-sferach gazu, chociaż to widoczne na niebie, odgęstościowe zakrzywienie światła w nie-izotropowym ośrodku.

    STW jest teorią elektromagnetyczną dla próżni, co wyklucza prędkość ośrodka. (Część nauki o przenikalności próżni to fikcja, bo elektrony tj. historyczne korpuskuły Thompsona są niewrażliwe elektrycznie w próżni i jako fantomy potrzebują jakiejbądź atmosfery jonów). Żyroskop światłowodowy jest przykładem dodawania prędkości ośrodka (nie tylko źródła); błąd wzoru na skrócenie Lorentza można wykazać dla więcej niż 4 odbić z eksperymentu Sagnaca.

    Masa to miara niewzruszoności, albo termodynamiczna pochodna gęstości w przestrzeni rozumiana jako agregacja czegoś np. atomów.

    Historycznie niewzruszoność, poprzez tomizm, osadzona jest w Egipcie Hyksosów (Alien Nostromo ;-), choć stała w sprzeczności do wcześniejszej masy bez-przestrzennej w filozofii władców nieba (i potem za wojen o "ja jestem" Marduka, i za państwa Sis nad rzeką Ra/Wołga, której prowincją był dopiero przed-hyksoski Egipt). Niewzruszenie jest też w Wedach, sięga filozofii Pełni (helleńskiej Pleromy) poprzez sturękiego Wisznu; atomy Epikura (i reszty, z Carnotem włącznie) są tam raczej zgranulowanymi fantomami pomiaru/iluzji guny/substancji bezruchu/tamas/ciemności.

    Początki mechaniki klasycznej grzęzną w bujdzie Galileusza, który chcąc zachować posadę na katedrze, wymyślił eksperyment z spadającymi kulami o różnych gęstościach, gdzie wyłączył wyporność i opór powietrza na przesłance pomijalnej dokładności, na 3. miejscu po przecinku. To Galileusz (a nie Einstein) pierwszy "pozbył" się ośrodka i tak spłaszczył pojęcie pomiaru dając niezmienną liczność atomów zamiast niewzruszonej siły. Masa każdego atomu doświadczalnie jest wyciągnięta z tegoże ważenia atomu na zasadzie Macha: "w warunkach normalnych", czyli w odniesieniu do gęstości i wyporności przeróżnych w medium. Wzór na przyciąganie ciał grawitacyjnych w ośrodku wodnym da inną wartość kilograma, ale jest wiedza o ośrodku (wodzie) i wiemy jako to przeliczyć do warunków normalnych. A ile waży mol w burzę słoneczną? Jak we wzorze Coulomba nie ma definicji ładunku przestrzennego atmosfery odniesienia, tak w „warunkach normalnych” nie ma nic o wyporności elektrycznej... ani o innych parametrach ukrytych zmieniających np. objętość mola przy tych samych parametrach jawnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię odpowiedzieć sataysfakcjonująco na Pańskie tezy, ponieważ nie posiadam do tego odpowiedniej wiedzy.
      Nad masą, a właściwie bezwładnością zastanawiałem się kilka lat temu i mam nadzieję, iż zrozumiałem istotę tego pojęcia.
      Skutkiem tej koncepcji jest pozbycie się oddziaływań silnych i wprowadzenie na to miejsce
      grawitacyjnych.
      Może kiedyś wrócę jeszcze do tej koncepcji, lecz uważam, iż oddziaływania grawitacyjne
      Newtona są ciekawsze, ponieważ są sprzeczne wewnętrznie i w bardzo poważnym stopniu determinują budowę naszego świata.

      Usuń
  25. W nawiązaniu do wątku o życiu w bańce elektrycznej to żyjemy w naładowanej elektrycznie atmosferze z ładunkiem przestrzennym, które to odniesienie wyznacza co jest n.p.m. ładunkiem dodatnim a co ujemnym.

    Masa wg XX-w. nauki (np. w relatywistce bez-ośrodkowej uogólnianej błędnie po feynmanowsku na ośrodek termodynamiczny) zależy od temperatury, gęstości, prędkości max. Webera, swobody w ośrodku, itd. -czyli dość na głowie, dowolnie powielana albo anihilowana. Z bagażem relatywistki "masę" próbują potem znów uogólnić na inercję (bezsensu, bo ta zależy od max. stopnia pochodnej ruchu).

    Przyczynkiem politycznym do bujdy o anihilacji masy było zakrzyczenie przez Rutherforda modelu atomu Harkinsa mającego za główne składniki atomu: wodór i hel (alfa z rozpadu) i w którymże modelu nie ma czegoś takiego jak delta-masa (sprawdź w tablicy Mendelejewa na paru mono-izotopach). Za to w bieda-modelu atomu tylko z nukleonów: protonów (tj. jonów wodoru) i neutronów (tj. uszlachetnionego wodoru na 15minut) lecz bez helu, wychodzi tzw. delta-mas 0,007u na nukleon(wodór), co jest błędną tautologią z pomiaru masą atomu masą wodoru, ale jakoś przekonało lemingi do e=mc2, że "energia to masa", albo że tzw. bomby atomowe "lawinują"/wybuchają mimo braku spowalniaczy, itp. bzdury. Nawiasem okrojenie Einsteina z medium miało cele polityczne: dążenie "imperium" wymierających i słabo rozpowszechnionych w alternatywach morderców do powstrzymania eksploracji innych alternatyw.

    Z tak pokrzywionym niewzruszonością lezą do światła/ruchu i mierzyć jego "masę". Nadają partacze "masy" fantomowym elektronom, kwantom i fotonom. A potem przyszło zbłądzenie w kwantyzację.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z tymi zjawiskami jest zapewne związane powstawanie ładunków elektrycznych.
    Czy fotony światła drgają, czy wykonują ruch obrotowy wokół jakiegoś środka.
    Fotony posiadają masę bezwładną.
    Ostatnio doszedłem do wniosku, iż jestem jedyną osobą na tym bożym świecie, która pojmuje drugi
    postulat STW.
    Jest to taka ironia, ponieważ jest coś sprzecznego w powszechnej interpretacji tego postulatu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Relatywistyka to bardzo chytra dziedzina, bierze ona pełnymi garściami z optyki nieliniowej w anizotropowym ośrodku o zmiennej gęstościowej (albo po dawnemu w fluidzie eteru) i przenosi te nieliniowe przekształcenia (swoją drogą tylko jedno z nie do końca poprawnych rozwiązań) w domenę tzw. grawitacji - już w czystej abstrakcji bezośrodkowej w tzw. "próżni" (de facto nieistniejącej w takim ujęciu fizczycznie, patrz niewrażliwość elektryczna elektronów w próżni), czyli przenosi w powiedzmy niby-ośrodek w którym gęstość materii zastępuje gęstości energii elektromagnetcznej o bardzo małych częstościach (tak małych, że całość modelu relatywistyki w ELF cierpi na zaburzenie przyczynowości). Gdyby tą analogię poprowadzić konsekwentnie dalej, to prędkość maksymalna w ośrodku materialnym zależna od jego gęstości, powinna w analogicznej relatywistyce elektromagnetycznej znaleźć odpowiednik w lokalnej prędkości maksymalnej zależnej od lokalnej gęstości energii. No.. i tyle by zostało z II postulatu.

    Po tym względem budowa II postulatu STW jest bardzo podobna do budowy klasycznych zasad zachowania, czyli jest typową konstrukcją ograniczającą fenomen do jakiejś dziedziny, opisanie tego wzorem prawidłowym tylko dla tej dziedziny, a potem puszczenie tego w ludzi, którzy "rozszerzą" sobie dziedzinę obowiązywania tejże zasady na wszystko inne, a może nawet nazwą "prawem", a na pewno powołają politruków pilnujących obowiązywania takich teorii (np. w wikipedii).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Panem, iż prawom fizycznym nadaje się szersze znaczenie, niż są do tego uprawnione.
      Na temat STW oraz drugiego postulatu naczytałem się tyle interpretacji, że dawno się już w tych możliwościach interpretacyjnych pogubiłem.

      Usuń
  28. A no tak. Foton. To koncepcja tak zmulona, że aż przykro. Ta długa wojna o wolność światła od swych głodnych dzieci materii/ciemności nie oszczędziła historii Fresnela, to co zrobi z resztą? Zanurzy nawet ideę w ciężkim mathmosie materii?
    Przede wszystkim foton na jednej konkretnej częstotliwości już uświadamia, że to pojęcie fantom. Fantom co wykazuje w kontakcie z materią urządzeń pomiarowych popęd inercyjny, mylony z masą bezwładną.
    Przedstawienie fotonu jako cząsteczki to już następny level, sprzeczny z modelem o przypisanej częstotliwości. Do łyknięcia przez lemingi tej fikcji częstotliwościowej pisanej patykiem po wodzie, ledwo trzymającej się, potrzeba była wcześniej przyporządkować wibracje pseudo-cząstkom jak właśnie fantomowy elektron, a potem z fabryki absurdów spłynęło już całe zoo cząstek, muony kaony, higsowie i inne fantomy w parze Wilsona do robienia kasy. To bardzo długi temat o braku dyscypliny naukowej jako o formie witania bogujących.

    Ponadto inercja nie jest związana z samą masą, ale z też z prędkością i dalej, gdyż pod mianownikiem zależy od stopnia pochodnej prędkości, z którą odbywa się hamowanie. Dla fantomów niektórzy dyscyplinujący całe to towarzystwo wzajemnego podkładania min pod siebie, rozpatrują pęd zamiast masy i prędkości. No już z wyższymi pochodnymi mają pod górkę z powodu kultu drugiej pochodnej w energetyce poniutonowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Inercja i masa to to samo zjawisko. Prędkość nie wpływa na oba te pojęcia.
    Masa i bezwładność pojawiają się w chwili zmiany prędkości.
    Bez tego zjawiska nie istnieją.
    Zajmuję się obecnie fundamentem nowożytnej nauki, czyli grawitacją Newtona.
    Dysonansem w niej jest wyznaczenie stałej grawitacji za pomocą wagi skręceń.
    Być może jest to tylko pozorna sprzeczność , dlatego należy jeszcze skrupulatnie rozważyć
    działanie tego instrumentu pomiarowego.
    Co według Pana zostałoby z OTW w przypadku, jeśliby teoria grawitacyjnego przyciągania się
    materii legła w gruzach?

    OdpowiedzUsuń
  30. Masa i bezwładność to nie to samo. Ich wzajemne utożsamianie wynika z impasu intelektualnego jaki wykluł się z uproszczeń w nakazowej fizyce zaporowej ograniczonej do drugiej pochodnej.

    W tym impasie, owszem: bezwładność pojawia się w chwili zmiany prędkości, czyli podczas działania przyśpieszenia tj. drugiej pochodnej pozycji po czasie, maksymalnej jakiej można było używać w żydokomuszej zimnowojennej fizyce zaporowej bez ryzyka pocięcia przez cenzora.
    Otóż, jest to definicja bezwładności niepełna, lecz bazująca na wyżej przez nas omówionym błędnym uogólnieniu dziedziny obowiązywania zasad Newtona na wyższe pochodne.

    Wyprostujmy to; tak to powinno brzmieć:
    bezwładność pojawia się w chwili zmiany prędkości, przyśpieszenia, zrywu, udaru, kwinty, itd. czyli w chwili zmiany dowolnej pochodnej pozycji po czasie.
    W takim ujęciu już widać, że nie tylko termodynamicznie, ale nawet w sztucznym "bezośrodku" galileuszowym można wydzielić taksonomicznie i matematycznie rodzaje mas inercyjnych ze względu na odpowiedni maksymalny stopień pochodnej zmiany ruchu.
    Dlaczego? Właśnie ze względu na rosnącą wartość tej inercji w zależności od tego stopnia pochodnej, co objawia się coraz większym ułamkiem we wzorze na koszt energetyczny hamowania sprowadzonym do którejś potęgi prędkości, w zależności jakiej inercji używamy. Ponieważ w tym wzorze ten ułamek przed energią kwadratową i dalszymi, nie jest spotęgowany tak jak spotęgowana jest prędkość, to możemy przyporządkować ten ułamek "masie", przykładowo:
    masa_przyśpieszenia*v^2/2,
    masa_zrywu*v^3/6,
    masa_udaru*v^4/24,
    itd. (v to prędkość ale można użyć innej pochodnej np. przyśpieszenia, ciekawostka hipotetyczna: masa_prędkości*v^1/1).

    Zachowanie pędu (I zasada Newtona) wynika z założenie o układach inercjalnych w "bezośrodku" Galileusza. To w istocie tzw. prędkość swobodna, zastąpiona już w XIX wiecznej termodynamice (fluidu) odległością swobodną.

    Zachowanie sił (II i III zasada Newtona) wynika z założenia o stosowaniu maksymalnie drugiej pochodnej pozycji po czasie. Żeby zrozumieć przekłamanie błędnie rozszerzające dziedziny tych dwóch zasad, dobrze jest przedstawić je tak, jak wyglądałoby w formie uogólnionej na wyższe pochodne pozycji po czasie; dostalibyśmy wtedy najzwyklejszą zasadę superpozycji, czyli:
    jeśli w układzie działa maksymalnie n-ta pochodna pozycji po czasie, to możemy dodawać maksymalnie tylko n-te pochodne wymnożone przez masę
    czyli:
    masa_przyśpieszenia*przyśpieszenie = siła (masoprzyśpieszenie),
    masa_zrywu*zryw = pręż(masozryw),
    masa_udaru*udar = jeb (masoudar),
    masa_kwinty*kwinta = gniot (masokwinta), itd.
    Tak jak w układzie nieinercjalnym nie można dodawać pędów (bez poprawek), tak w układzie zrywanym nie można dodawać sił, czyli w zrywanym układzie nie obowiązują II i III zasady Newtona (dodające siły), bo obowiązuje tu dodawanie zrywów, zamiast sił, itd. - co można nazwać uogólnionymi zasadami Newtona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Właśnie ze względu na rosnącą wartość tej inercji w zależności od tego stopnia pochodnej, co objawia się coraz większym ułamkiem we wzorze na koszt energetyczny hamowania sprowadzonym do którejś potęgi prędkości, w zależności jakiej inercji używamy. Ponieważ w tym wzorze ten ułamek przed energią kwadratową i dalszymi, nie jest spotęgowany tak jak spotęgowana jest prędkość, to możemy przyporządkować ten ułamek "masie", przykładowo:
      masa_przyśpieszenia*v^2/2,
      masa_zrywu*v^3/6,
      masa_udaru*v^4/24,
      itd. (v to prędkość ale można użyć innej pochodnej np. przyśpieszenia, ciekawostka hipotetyczna: masa_prędkości*v^1/1).

      A nie jest prościej przyjąć, iż istnieje tylko przyśpieszenie, którego wartość się zmienia.
      Przy zrywie, udarze, itp jest znacznie większa niźli podczas zwiększania prędkości w ruchu.
      Skutki działania przyśpieszenia są zależne jedynie od jego wartości.
      Podczas rozpędzania samochodu do 200km./h przyśpieszany stosunkowo wolno.
      Kiedy jednak wyhamujemy ten sam samochód na grubym drzewie, przyśpieszenie będzie bardzo
      duże, ponieważ hamowanie odbyło się na krótkim odcinku drogi, lub czasu.
      Wynosiło ono tyle o ile zdeformowała się jego konstrukcja.

      Usuń
    2. Te pojęcia są nowe. Nawet pomyliłem wyżej dodawanie prężów z dodawaniem zrywów. Taa, po staremu jest prościej ale mniej.
      Opracowałem w 2018r. prosty wzór (dla pl.sci.fizyka), który określa, że droga hamowania z pewnym średnim opóźnieniem (przyśpieszeniem ujemnym) jest odwrotnie proporcjonalna do stopnia najwyższej stałej pochodnej pozycji po czasie (przy założeniu najbardziej korzystnego ułożenia pochodnych czyli jak przyśpieszenie ujemne, to zryw dodatni, dalej udar ujemny, kwinta dodatnia...itd.

      s=(1/n)*v0^2/a_średnie

      gdzie s - droga hamowania,
      v0 - prędkość początkowa,
      a_średnie - średnie opóźnienie,
      n - rząd pierwszej od dołu stałej pochodnej pozycji po czasie przy założeniu optymalnego doboru pochodnych tak, aby osiągnąć najkrótszą drogę hamowania (czyli parzyste pochodne ujemne a nieparzyste dodatnie).

      Innymi słowy: hamując samochód z pewnym stałym przyśpieszeniem, masz przy w/w warunkach drogę dłuższą niż hamując z takim samym średnim przyśpieszeniem ale ze stałą wyższą pochodną, np. hamując ze stałym udarem (i takim samem średnim przyśpieszeniem jak pewne dane przyśpieszenie) skracasz drogę hamowania dwukrotnie!!! Zastosowania przemożne. Nowa epoka technologiczna.
      Stąd się bierze niewystarczalność definicji pracy w oparciu od drogę działania siły (a przynajmniej bez wyróżniania rodzajów mas ze względu na stopień pochodnej). Sama energia kinetyczna jako kwadratu prędkości też staje się bardziej umowna, a zrównanie rodzajów energii z początku XX-wieku (nawiasem nadpisanego) pokazują się jak założenia a nie ograniczenia.
      Wyższe pochodne są już stosowane przez przemysł wojskowy. Jak z każdą wiedzą, im szybciej zostaną opanowane przez cywilny system edukacyjny, tym mniejszy rozłam między wojskowymi niewolnikami pod ziemią a lemingami telewizyjnymi na powierzchni. Głownie chodzi o niebezpieczeństwo jakie stanowi wysoka podatność wojaków na obce "wyższe" wpływy ze względu na ich ugnieconą totalitarnie/autorytarnie niedorozwiniętą tożsamościowo psychikę...

      Usuń
    3. Chyba nie wiele z tego zrozumiałem.
      Aby równanie posiadało wiele pochodnych, to funkcja podstawowa musi być w wysokiej potędze.
      Wzór na przebytą drogę w ruch przyspieszonym posiada czas w drugiej potędze.
      Pierwsza pochodna sprowadza go do t, mamy wówczas wzór na prędkość a po drugiej zostaje w nim tylko przyspieszenie.
      Czas hamowania lub jego droga zależy generalnie od siły jaką przyłożymy dla wywołania efektu tego hamowania. Nie zależy w niczym od stopnia pochodnej.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ładnie zacząłeś wypowiedź zdaniem jak naukowiec, brzydko skończyłeś jak dogmatyk. Bierność wydaje się bezkosztowa, ale wybierając w niebie rozum, podjąłeś odpowiedzialność. Dezerterując w dolinę ciemności technologicznej, zwiększasz koszty przeżycia. Wymęczona bezsensownymi kosztami ludzkość krócej żyje, bliżej dochodzi, za każdym razem. Pasożytom bezmózgim z ich programowym zaciemnianiem (w celu pozostania niewykrytym) nie można ulegać.

      Jeszcze raz to samo co napisałeś, lecz o 1 potęgę wyżej.
      "Wzór na przebytą drogę w ruchu ZRYWANYM posiada czas w TRZECIEJ potędze.
      Pierwsza pochodna sprowadza ją do t^2, mamy wówczas wzór na PRZYŚPIESZENIE, a po TRZECIEJ zostaje w nim tylko ZRYW. Czas SPROWADZENIA RUCHU Z TRZECIEJ DO DRUGIEJ POCHODNEJ zależy generalnie od PRĘŻA(maso-zrywu) jaki przyłożymy do wywołania efektu tego hamowania".

      Czas hamowania ZALEŻY od stopnia pochodnej. (Nawiasem nieparzyste potęgi przenoszą znak o czym kiedy indziej).

      Teraz nie dogmatuj, weź ołówek, wyprowadź wzór na drogę dla zrywu (dodatkowy człon we wzorze na drogę to +b*t^3/6, gdzie b zryw; przyśpieszenie stałe "a" zastępujemy początkowym "a0" ) i oblicz przykładową drogę hamowania ruchu z dodatnim zrywem i ujemnym przyśpieszeniem średnim, takim samym jak zadane stałe przyśpieszenie, np. prędkość początkowa v0=1m/s A) dla hamowania przyśpieszeniem stałym a=-1m/s^2, B) dla hamowania zrywem b=2m/s^3, z takim samym przyśpieszeniem średnim a_śr=-1m/s^2 (przykładowo przyśpieszenie początkowe a0=-2m/s^2).
      Zobaczysz, że droga hamowania ze zrywem jest KRÓTSZA mimo, że średnie przyśpieszenie "a_śr" jest takie same, jak to zadane stałe przyśpieszenie "a". To jest podstawa systemu ABS.

      Wyższe potęgi niż zryw to podstawa działania "ufo" zwanych przez kombinat wojskowy "tik-taki". [korekta j.v14.rel81247]

      Usuń
  31. Przede wszystkim musimy pamiętać, że Einstein zanim został uśmierzony przez system całym tym niby przedsięwzięciem żydowskim, aby zadowolił się ochłapem jakim była OTW, wcześniej musiał schować do szuflady teorię unifikacji grawitacji i elektromagnetyzmu. Dla zapomnienia latających samochodów F.D. Rychnowskiego w Lwowie zorganizowano 3 wojny Kresom, więc zimna wojna służąca depopulacji potomków Wandali musiała paść tym wszystkim ludziom strachem na mózg; my już nie pomni ile straciliśmy technologii z początku XX-wieku. Ale dzięki teoriom Richarda Ziolkowiskiego (gięcie światła w plazmie), Frana de Aquino (grawitacja jako ELF), Jamesa Baileya (elektro-grawitacja, nadprędkość), eksperymentów Dimitrova (fala niesymetryczna elektryczna) i Nimitza (tunelowanie, nadprędkość), itd, itp. można ich wymieniać cały dzień... pozwoliły przypomnieć dorobek dawnych czasów, jak radio tunelujące Andersona, "dwa i pół obrotu" do teleportacji (którego to sposobu widziałem na yt używa jeszcze sama Śmierć w nowej blond skórze), skoczków międzygwiezdnych, itd. wszystko to co kiedyś trzymało tych wszystkich pasożytów wokół Ziemi na dystans.
    Więc tak.. kicham na OTW.. po cichu liczę, że kiedyś jeszcze znajdę alternatywę gdzie Einstein stał prosto.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pisze Pan o sprawach, o których nie mm pojęcia.
    Szczególnie zainteresował mnie fragment o unifikacji grawitacji i elektromagnetyzmu.
    Od dłuższego czasu zastanawiam się nad sposobem powstawania ładunków elektrycznych.
    Może ma to z tym coś wspólnego.
    Mam prośbę, czy nie mógłby Pan podać mi linków do tych wszystkich zagadnień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpisuję. Pański wpis umknął mojej uwadze.
      Podobnie jak Pan nie mam pojęcia jak powstają ładunki elektryczne.
      Dla pełnego obrazu wiedza o tym jest konieczna, lecz nikt jeszcze nie rozwikłał tego problemu.
      Einstein stwierdził, że ten kto zrozumie budowę elektronu ten pozna całą fizykę cząstek elementarnych.
      Ostatnio na jednym z portali zainicjowałem dyskusję co było pierwsze ładunek czy masa?
      Niestety , nikt nic sensownego nie potrafił powiedzieć w tej materii.

      Usuń
  33. Panie Henryku .Jest mozliwosc testu prawdziwosci wahadla Faucaulta . Nalezy wykonac trzy identyczne wahadla i wprawic je w ruch . Jezeli sila Coriolisa nie jest selektywna , trzy wahadla powinny zachowac rownolegle linie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wahadło Foucaulta to jest problem sam w sobie. Sam jego wynalazca wyleciał z hukiem z Akademii Nauki, ponieważ podkręcał sztucznie jego ruchy.
      Te obecnie funkcjonujące również posiłkują się dodatkowymi mechanizmami, które wygładzają obraz jego wahnięć. Bez nich co jakiś czas drgania stają się chaotyczne.

      Usuń